piątek, 27 sierpnia 2010

szydełkowa czapka

Oto moja śliczna siostrzenica ;-) Jakiś czas temu zrobiłam dla niej na szydełku czapeczkę z kolorowej włóczki. Jest taka trochę krasnoludkowa ;-)

czwartek, 26 sierpnia 2010

ryż inaczej - żółty ryż

Bardzo lubię ryż. Jem go całkiem sporo, oto jeden z moich ulubionych przepisów na ryż - trochę inny niż zazwyczaj.
Żółty ryż ;-)

Na patelni, na oliwie, szklimy jedną bardzo drobno posiekaną cebulę:


Następnie na patelnię trafiają: 2 ząbki czosnku (zgniecone), ok łyżeczki imbiru, skórka z 1/2 cytryny:


Chwilę to wszystko podsmażamy i dodajemy 2 szklanki ryżu, ja używam ryż jaśminowy:


mieszamy wszystko na patelni i po chwili dolewamy ok 1/2 szklanki białego, dobrego wina:


mieszamy, czekamy aż wino prawie całkowicie wyparuje i dolewamy 4 szklanki bulionu z kurczaka (wcześniej go sobie gotuję):



Dla koloru dodaję łyżeczkę kurkumy:


Mieszam i gotuję pod przykryciem, na małym ogniu ok 20 min., gotowy ryż wygląda tak:



Tak przygotowany ryż można podawać z różnego rodzaju mięsem, warzywami itp.. Miłego gotowania!

Mała przekąska

W zeszłym tygodniu przyjechali do nas, na 2 dni, moja siostra i jej mężczyzna. Jako jedną z szybkich przekąsek zjedliśmy jajka po benedyktyńsku z sosem beszamelowym, na grzance z sałatą i pomidorem. Hmmm, pycha!!!



Jest to bardzo proste danie, do gotującej się w garnku wody dolewamy kilka łyżek octu, delikatnie wbijamy całe jajko, gotujemy je ok 3 min, ostrożnie wycigamy i wkładamy do miski z bardzo zimną wodą, aby pozbyć się octu. Podawać z ulubionym sosem, ja najbardziej lubię z beszamelem ;-) Smacznego!

piątek, 20 sierpnia 2010

leniwiec ;-)

Nasza kotka jest chyba największym leniwcem na świecie, potrafi spać na milion sposobów ;-)
Wczoraj zajęła nasze łóżko:


próbowałam ją obudzić, ale  marnym skutkiem, podniosła głowę i po chwili spała dalej:


Przez chilę obserwowała co tu piszę,  ale stwierdziła, że szkoda marnować na to czas i zasnęła.

Czy Wasze koty też są tak leniwe? ;-)

wtorek, 17 sierpnia 2010

Creme brulee i creme caramel przepisy

Creme brulee to jeden z moich ulubionych deserów. Do tej pory zamawiałam go w kawiarniach (najlepszy jest w Warszawskim Kredensie - moim zdaniem oczywiście).




Ponieważ częściej chciałabym jadać mój ulubiony deser zrobiłam go sama. Mężowi i mi badzo smakował:


do jego wykonania użyłam palnika, który pożyczyłam od mojego męża:

Wykonanie tego deseru nie jest takie trudne na jakie wygląda ;-)


Składniki:
0,75 litra śmietany,
7 żółtek
3/4 szklanki cukru

Przygotowanie:
śmietanę z połową cukru podgrzewamy w rondlu
zółtka mieszamy z pozostałym cukrem i bardzo powoli, po jednej łyżce, ciągle mieszając dodajemy podgrzaną śmietanę ( hartujemy zółtka).
Powstałą mieszaninę przelewamy przez sitko, aby pozbyć się ewentualnych grudek.
Masę przelewamy do salaterek i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 150 st. C na ok 40 min. Deser pieczemy w tak zwanej kąpieli wodnej, czyli ustawiamy salaterki na jakiejś blaszce napełnionej gorącą wodą do połowy wysokości salaterek - mam nadzieję, że napisałam to w miarę zrozumiale

Po ucieczeniu i przestudzeniu posypujemy deser równomiernie cukrem i przypalamy przy pomocy palnika.


Jeszcze tylko kilka słów o creme caramel,  który zrobiłam kilka dni wcześniej. Przygotowuje się go bardzo podobnie do creme brulee, tylko zamiast śmietany używamy pełnego mleka, a zamiast 7 żółtek - 4 całe jajka i 3 żółtka. Jeśli chodzi o krem to resztę robimy tak samo.
Na samym początku przygotowujemy karmel z cukru i wody, który wlewamy na dno salaterek, powiniem on mieć raczej ciemy koloror. Na karmel wlewamy przygotowananą masę i do piekarnika. Po upieczeniu i przestudzeniu wstawiamy deser do lodówki, tuż przed podaniem wykladamy deser z salaterki na talerzyk.

Smacznego!

czapka z daszkiem

u mnie już zagościła jesień, przynajmniej w niektórych pracach ;-) Oto ciepła czapka na jesień, wykonana szydełkiem.

poniedziałek, 16 sierpnia 2010

pawie oko ;-)

Na proźbę mojego siostrzeńca Maćka, zrobiłam kolczyki z pawich piór. Dostanie je w prezencie jego koleżanka ;-) Pióra są z ogona pawia moich rodziców.

Podczas powstawania kolczyków żadne zwierzę nie ucierpiało, nikt pawiowi piór na siłę z ogona nie wyrywał, same wypadły ;-)

piątek, 13 sierpnia 2010

creme caramel

Wiem, wiem powinno być być wyższe ;-) ale tylko takie miałam foremki. Jak będę miała trochę więcej wolnego czasu to pokażę Wam jak je zrobić. Jedno zdradzę było smaczne!