Creme brulee to jeden z moich ulubionych deserów. Do tej pory zamawiałam go w kawiarniach (najlepszy jest w Warszawskim Kredensie - moim zdaniem oczywiście).
Ponieważ częściej chciałabym jadać mój ulubiony deser zrobiłam go sama. Mężowi i mi badzo smakował:
do jego wykonania użyłam palnika, który pożyczyłam od mojego męża:
Wykonanie tego deseru nie jest takie trudne na jakie wygląda ;-)
Składniki:
0,75 litra śmietany,
7 żółtek
3/4 szklanki cukru
Przygotowanie:
śmietanę z połową cukru podgrzewamy w rondlu
zółtka mieszamy z pozostałym cukrem i bardzo powoli, po jednej łyżce, ciągle mieszając dodajemy podgrzaną śmietanę ( hartujemy zółtka).
Powstałą mieszaninę przelewamy przez sitko, aby pozbyć się ewentualnych grudek.
Masę przelewamy do salaterek i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 150 st. C na ok 40 min. Deser pieczemy w tak zwanej kąpieli wodnej, czyli ustawiamy salaterki na jakiejś blaszce napełnionej gorącą wodą do połowy wysokości salaterek - mam nadzieję, że napisałam to w miarę zrozumiale
Po ucieczeniu i przestudzeniu posypujemy deser równomiernie cukrem i przypalamy przy pomocy palnika.
Jeszcze tylko kilka słów o creme caramel, który zrobiłam kilka dni wcześniej. Przygotowuje się go bardzo podobnie do creme brulee, tylko zamiast śmietany używamy pełnego mleka, a zamiast 7 żółtek - 4 całe jajka i 3 żółtka. Jeśli chodzi o krem to resztę robimy tak samo.
Na samym początku przygotowujemy karmel z cukru i wody, który wlewamy na dno salaterek, powiniem on mieć raczej ciemy koloror. Na karmel wlewamy przygotowananą masę i do piekarnika. Po upieczeniu i przestudzeniu wstawiamy deser do lodówki, tuż przed podaniem wykladamy deser z salaterki na talerzyk.
Smacznego!
Łomatko! Z tym palnikiem to Ty żartujesz, prawda? Czy tak na poważnie? (Nie obraź się, ale u Ciebie to możliwe.. ;-)
OdpowiedzUsuńTym razem to nie żart ;-)
OdpowiedzUsuń