Weekend spędziłam u moich rodziców na wsi. Jak zwykle każdy znalazł tam coś dla siebie do robienia :) ja głównie oglądałam widoki za oknem
Pojawiło się tam sporo maluchów. Oto kilka z nich. Malutkie kaczuszki i dopiero co urodzone kózki.
Jak robiłam to zdjęcie to miały 1 dzień :)
A to duma mojej mamy czarne malwy, piękne :)
Znalazł się czas na krótką wycieczkę do Gniewu. Kto tam nie był niech to szybko nadrobi!
Był też czas na robótki :)
A teraz w domu czas na robienie przetworów z tego co przywieźliśmy do Warszawy :)
Z wiśni zrobię pyszny sok. Mam i inne wspaniałości do przerobienia, ale o tym będzie jutro :)
Grunt to udany urlopik na łonie natury!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na ciekawe pyszności!
oj! był udany :)
UsuńUrocze maleństwa! No i rodzice z domkiem na wsi to wielki skarb!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
To prawda, czasem tylko szkoda, że te małe kozy czy kaczki chodowane są po to żeby je zjeść :(
Usuń